Stefan Żechowski, Portret Nietzschego
„Dziennik Polski”, 11.07.2002
Erotyki i cierniowa korona
(INF. WŁ.)
W salach wystawowych Muzeum Historycznego m. Krakowa prezentowany jest od wczoraj dorobek Stefana Żechowskiego (1912-84), urodzonego w Książu Wielkim i, poza okresem studiów w krakowskiej Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego, spędzającego niemal całe życie w rodzinnej miejscowości.
W latach studiów w Krakowie związany był ze Szczepem Rogate Serce Stanisława Szukalskiego i pozostawał pod jego wpływem. Znajomość z Emilem Zegadłowiczem zawarta w połowie lat 30. zmieniła zainteresowania artysty. Z inspiracji Zegadłowicza przygotował 37 ilustracji do „Motorów”. Konfiskata powieści i mocno formułowane zarzuty o niemoralność ilustracji dały Żechowskiemu niekoniecznie chciany przezeń rozgłos. Tym bardziej, że poznanie u schyłku lat 30. Leona Kruczkowskiego i Wandy Wasilewskiej przyniosło zbliżenie artysty do radykalnych kręgów lewicy. W twórczości zaowocowało to włączeniem się w dość wątły w profesjonalnej sztuce polskiej nurt socrealizmu. W 1956 r. wycofał się z życia artystycznego. Jeszcze zilustrował „Na srebrnym globie” Żuławskiego (na zamówienie Wydawnictwa Literackiego, w 1956 r.) i przez następne lata tworzył wyłącznie dla siebie.
Ponownie odkryty przez Andrzeja Banacha wystawił, dzięki jego staraniom, wybór prac w Brukseli. Rysunki erotyczne Żechowskiego wykorzystał Banach w swojej książce. W 1973 r. serie rysunków do „Motorów” i „Zmór” Zegadłowicza przypomniała krakowska galeria ZPAP Pryzmat, a w 1978 r. artysta uczestniczył w wystawie w Pałacu Sztuki, przypominającej Szukalskiego i Szczep Rogate Serce. Półroczne stypendium Fundacji Kościuszkowskiej zaowocowało wystawą w USA (w siedzibie fundacji).
Na otwartej wczoraj wystawie znajdują odbicie kolejne życia i kolejne fascynacje artysty: od młodzieńczego kultu Grottgera poprzez okres Szukalskiego, czas Zegadłowicza, naturalizm. Dystans czasu sprawił, że wielce gorszące kiedyś erotyki oglądamy dziś podziwiając głównie wielką sprawność warsztatową, którą zresztą odnajdziemy również w obrazach olejnych, nie wyłączając religijnych.
Na wczorajszym wernisażu wystawy przygotowanej wspólnie z miechowską galerią „U Jaksy” zjawił się „cały Miechów”, co z satysfakcją podkreślił komisarz tej prezentacji, Stanisław Piwowarski, też miechowianin.