1994 - GORZKI UŚMIECH STEFANA ŻECHOWSKIEGO. Ryszar Wójcik

MUZEUM KARYKATURY, MAJ 1994

GORZKI UŚMIECH PUSTELNIKA

Ryszard Wójcik

O Stefanie Żechowskim powiedziano „…jako prawdziwy fantasta ilustruje przede wszystkim samego siebie nawet wtedy, gdy zdobi książki Zegadłowicza, Mickiewicza, Kruczkowskiego. W tej spowiedzi z grzechów wyobraźni pierwsze miejsce zajmuje kobieta…” (A. Banach, 1968). Zza Oceanu, jako echo nowojorskiej wystawy dobiegł głos krytyka: „Obsesyjnym tematem Żechowskiego jest Kobieta. Uosabia ona siły Natury, pełne zmysłowości i seksualizmu, zachłanne, wymykające się władzy mężczyzny i stowarzyszone niejako z ciemnymi mocami…” (K. Sękowska, 1974).

Kobieta, Eros wszechwładny, demony płci dominują w optyce patrzących na dzieło Pustelnika z Książa Wielkiego. Inaczej być nie mogło! Nieliczne wystawy powojenne, w tym jedna tylko monograficzna za życia artysty (Kielce 1983), skąpe nad wyraz publikacje o nim samym (wyjątek pamiętnik „Na jawie” opublikowany w 1981 r.) nie uchylały tajemniczej zasłony, za którą ukryta po dziś dzień pozostaje ogromna część spuścizny twórczej, w tym nie tylko rysunki, ale i dzienniki, proza konfesjonalna niezwykłej urody.

Warszawska wystawa w Muzeum Karykatury – trudno w to uwierzyć – ukazuje zwiedzającym materiał dziewiczy, nigdzie dotąd nie eksponowany, nie ujęty nawet żadnym rejestrem inwentarskim, nie dokumentowany opisem katalogowym, z łaskawego przyzwolenia wdowy Marianny Żechowskiej, po dziesięciu latach od śmierci rysownika z tek domowych po raz pierwszy wydobyty. Tylko ułamek ekspozycji odnosi się do prac gdzieś już pokazywanych lub reprodukowanych.

A trzeba powiedzieć wyraźnie – oblicze tego wspaniałego rysownika, arcymistrza techniki ołówkowej, wirtuoza obrazu pastelowego – jako satyryka, karykaturzysty, piewcy gorzkiego humoru, jest w zupełności przez krytykę przemilczane. Nawet Andrzej Banach, znakomity eseista, który „odkrył” Żechowskiego w 1964 roku i na scenę Paryża i Brukseli wyniósł, w pełni świadomie jego gorzki humor ignorował i choć to właśnie on zauważył, że Pustelnik z Książa Wielkiego „ilustruje samego siebie”, to przecież na rok przed śmiercią Żechowskiego, wciąż twierdził: „Życiorys Żechowskiego jest mało potrzebny, przed oczami mamy dzieło mistrza, nie osobę, którą on, skromny i nieśmiały chętnie kryje…” (w katalogu wystawy w Kielcach, 1983).

Jest więc naszym zamiarem, by dokonany wybór prac przeniósł do świadomości zwiedzających właśnie „osobę” artysty, która w tych obrazach się kryje. Mamy oto przed sobą nadwrażliwą kliszę indywidualności dziewiętnastowiecznej, romantycznej, wydanej na pastwę lęków, którymi nasz wiek burzliwy mąci błogostan marzyciela. Lęk egzystencjalny przenika się tu z obrazem Zła, które urąga bezsile Dobra; wierze w zbawienną Utopię przeczy trywialna postać codzienności. Żechowski nie znał umiaru. Jeżeli mówił lub pisał o miłości, to tylko o takiej, która „zawładnęła” lub „pochłonęła”, „unicestwiła”, jeżeli znajdował przyjaciela lub kogoś podziwiał, to tylko „bezmiernie” i „zapamiętale”, jeżeli zagłębiał się w lekturę Dostojewskiego lub Nietzschego, to „bezdennie”, a kiedy ulegał fascynacji komunizmem, to już śmiertelnie, bez cudzysłowu. Porażony stanem wojennym w Polsce popadł w taką depresję i beznadzieję, że już się z niej nie podniósł, aż do śmierci.

Zdarzyło się tak, że raz jeden odsłoniła się część prac pokazywanych na tej wystawie – w moim filmie biograficznym o Żechowskim („Pustelnik”, TVP 1976) dwaj członkowie komisji kolaudacyjnej, zaproszeni do telewizji, Andrzej Osęka i Szymon Kobyliński, wykrzyknęli zdumieni: „To Żechowski nieznany. Jakież poczucie humoru i satyry. […] Świat zlepiony ze sloganów obiegowych a przecież przekształcony w obraz wstrząsający i głęboki.” (Kobyliński). „Przychodzi na myśl Bruno Schulz, sceny literackie, domena wyobraźni…” (Osęka). „W tym widzeniu świata satyrycznym i demonicznym, romantycznym i egzaltowanym, w napięciu emocji dochodzącym do zenitu, wreszcie, w wyrafinowanym ujęciu rysowniczego majsterstwa, jest Stefan Żechowski zjawiskiem w naszej sztuce całkowicie wyjątkowym.” (Kobyliński).

Zbędne więc pytanie o regułę, która ten wyjątek potwierdza.

  • ORGANIZATOR:

  • PATRONAT:

  •  

  • PARTNERZY:

  •