1971 - ODKRYCIE EROSA TRADYCYJNEGO. Z. Kiszakiewicz

 


 

na zdjęciu: Stefan Żechowski. Dzieciństwo, 1938, tektura, olej, 31x46 cm

 


 

„Głos Zabrza”, nr 16 (750), 18 kwietnia 1971 r.
Z. Kiszakiewicz

Dla wielu niemałym zaskoczeniem będzie wiadomość, że właśnie w Zabrzu żyje artysta, który wzrastał w środowisku krakowskiej awangardy lat 20-tych który ilustrował ekskluzywne wydania pierwszych utworów Emila Zegadłowicza (m.in. pamiętne „Zmory”) oraz Leona Kruczkowskiego. Aura skandalu, jaka powstała wówczas wokół tych edycji, miała ten sam charakter, co reakcja na światoburcze tomiki Brunona Jasieńskiego i Anatola Sterna. I ten sam cel przyświecał autorom: dźgnięcie rozpalonym prętem sytego drobnomieszczaństwa, zaskorupiałego w ciasnych okowach dogmatów moralnych i społecznych. Właśnie w tym czasie Stefan Żechowski zbliżył się do kręgu młodej lewicy literackiej; z tamtego okresu datują się jego kontakty z Wandą Wasilewską, Jerzym Putramentem, Leonem Pasternakiem.
Bezpośrednio po wojnie wkroczył artysta na trudne ścieżki notorycznego samotnika. W atmosferze pełnego zapału „przeginania pały”, już to w stronę twórczego realizmu (hoża traktorzystka w bluzeczce zapiętej aż po szyję), już to w kierunku całkowitej abstrakcji - ponętne kształty rubensowskich piękności Żechowskiego skazane były na bojkot wszystkich zwalczających się stron. Nie wydaje się, by robiło to większe wrażenie na nim samym. Pozostał wierny swym boginkom i stylowi, usiłującemu przemawiać za pośrednictwem symboliki, jak najbardziej dosłownej, zaczerpniętej jeszcze chyba z tradycji historycznej Grottgera, Wyspiańskiego, Szukalskiego. Bo też w jego tylko pracowni przetrwał w Polsce, ów „klasyczny nurt” krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, której jest wychowankiem.
Żechowski stanowi rzadko już dziś spotykany typ artysty - autentycznego oryginała. Kilkunastoletnie milczenie wokół jego twórczości obchodziło go równie mało, jak dziś nieoczekiwany nawrót sławy. Bez większego przejęcia opowiada, jak słynna „Galeria Brukselska” specjalizująca się w „odkrywaniu” zapomnianych talentów, w trakcie swojego polskiego rekonesansu, wpadła również na jego ślad.
Przed kilkoma miesiącami w Brukseli zorganizowano wielką ekspozycję prac Stefana Żechowskiego, uwieńczoną rzadkim sukcesem - by wspomnieć tylko entuzjastyczne recenzje na łamach największych magazynów literackich: belgijskich, francuskich i holenderskich. Zaś sam autor podejmowany był serdecznie przez elitę artystyczną Brukseli i Amsterdamu, gromadząc pliki zaproszeń i propozycji wydawniczych oraz wystawowych. Monografia Żechowskiego, wraz z serią reprodukcji jego prac, włączona została do specjalnego albumu, poświęconego polskiej plastyce (wydawnictwo Pauverta, Paryż 1965), a inne jego prace wejdą w skład holenderskiego albumu, poświęconego mistrzom współczesnego malarstwa.
Pozostaje sobie jedynie życzyć, by przed kolejną wystawą prac Stefana Żechowskiego poza granicami kraju również publiczność Śląska otrzymała możliwość zapoznania się z dorobkiem tego ciekawego artysty.

  • ORGANIZATOR:

  • PATRONAT:

  •  

  • PARTNERZY:

  •