1998 - STEFAN ŻECHOWSKI. Ewa Ziółkowska

Stefan Żechowski, Kuszenie


 

„Gazeta Kielecka” (około l. 98’)
EWA ZIÓŁKOWSKA


- W 1943 roku przyjechałam do Książa z Dąbrowy Górniczej, a moja siostra mówi mi, wiesz co, poznałam takiego malarza. A ja na to, daj mi spokój, małoż to malarzy, bo myślałam, że chodzi o malarza pokojowego.
Z panią MARIANNĄ ŻECHOWSKĄ wspominamy jej zmarłego ponad 10 lat temu męża, STEFANA ŻECHOWSKIEGO. Wspominamy wśród jego obrazów, portretów pięknych skośnookich czarodziejek, zbyt pięknych i zbyt idealnych, a zarazem niebywale realistycznych, jak z kolorowego snu, w którym każdy szczegół pamięta się z obsesyjną dokładnością.
Kafka powiedział kiedyś, że do pisania potrzebna mu jest tak wielka samotność, że najchętniej zamknąłby się w piwnicy. Są tacy twórcy, ogromni samotnicy, zagłębieni we własny świat. I taki był z pewnością Stefan Żechowski z Książa Wielkiego. Jego wielka samotność spowodowała, że mimo wspaniałego, oryginalnego malarstwa - właściwie nie był znany. Czasem docierał do niego jakiś dziennikarz czy wielbiciel jego sztuki, ale niejednokrotnie zamykał przed nimi drzwi, nie chciał rozmawiać. Nie pragnął sławy, nie interesowały go pieniądze.
- Nie chciał sprzedawać swoich obrazów - mówi Marianna Żechowska. - Gdy zjawił się u niego kupiec, to z wielkim trudem pozbywał się obrazu, a potem malował jego replikę. To od niego nauczyłam się, że nie pociągają mnie pieniądze, żaden majątek. Jak dla niego, nie ma to dla mnie większego znaczenia. A on chciał tylko pracować, tylko to naprawdę go interesowało. Gdy nie miał na czym malować sięgał po wszystko, co wpadło mu pod rękę. Kiedyś było to pudełko po proszku do prania.
Samotność, perfekcjonizm, idealizm. Chyba w tych trzech słowach streszcza się istota pracy Stefana Żechowskiego. Wiara w idee spowodowała jego związek przed wojną ze Szczepem Rogate Serce, grupą twórców, której głównym ideologiem był Stanisław Szukalski. Jednak ideologia tej grupy, coraz bardziej skłaniająca się do faszyzmu, zraziła raz na zawsze artystę.
Znajomość z Emilem Zegadłowiczem i Wandą Wasilewską wciągnęły Stefana Żechowskiego w kolejną przygodę złudnej idei - komunizm. Rozczarowanie było jeszcze bardziej gorzkie. Gdy zobaczył prawdziwą twarz tego ustroju, dowiedział się o jego zbrodniach, popełnionych u zarania, uderzyło to w niego tak strasznie, że już nigdy nie mógł się przekonać do tej rzeczywistości pod żadną postacią. Odszedł, zamknął się, wybrał samotność artysty.
Idealizm Stefana Żechowskiego, jego dążenie do niebywałej perfekcji - perfekcji pięknej modelki i perfekcji rysunku, jest szczególnie widoczny w jego twórczości z lat 70. i późniejszych. Wcześniej w jego twórczości odbijały się prądy ekspresjonizmu i symbolizmu, powstało wiele prac pod wrażeniem dzieł literackich.
Żechowski był wielbicielem Dostojewskiego, Edgara Poe, Mickiewicza, Leśmiana. Namalował wspaniałe ilustracje do „Motorów” Zegadłowicza, niestety, powieść ta, ze względu na nieobyczajność, skonfiskowana została przez przedwojenną cenzurę i zachowały się tylko nieliczne egzemplarze tamtego wydania. Nigdy już potem nie wydano jej z ilustracjami Żechowskiego.
Malował wspaniałe realistyczne portrety znanych historycznych postaci i nieliczne obrazy olejne. Oleje te, jak np. „Chopin i Mickiewicz” lub „Słowacki i Mickiewicz”, zbudowane są z kontrastów światła i cienia, harmonijnych, ciepłych kolorów. Właściwie wygląda prawie tak, jakby użył do nich pasteli - materiału malarskiego najbardziej preferowanego przez niego w ostatnich 20 latach życia.
Dzięki twórczości o tematyce erotycznej budził coraz większe zainteresowanie i fascynację tych, którym udało się do artysty dotrzeć. Na okładce encyklopedii sztuki erotycznej „L’amour sensuel”, wydanej w Paryżu znalazł się rysunek malarza z Książa Wielkiego.
Patrzę na portret młodej kobiety - ładna twarz, trochę pusta, trochę arogancka. To jeden z nielicznych portretów, jakie Stefan Żechowski namalował na zamówienie. Namalował go przewrotnie, dał do zrozumienia, że zlecony temat niewiele go interesuje, a prawdziwy obraz - umieścił w tle. A w tle obrazu tęcza, piękna dziewczyna z gwiazdą błyszczącą we włosach i kochanek, wyciągający po nią ręce - płyną, ulatują.
Miłość jest obsesyjna, prawdziwa sztuka też. I dlatego Żechowski malował ciągle tę samą kobietę, a jeśli inną, to ją idealizował, nadawał jej rysy tamtej, tamtej oczy, tamtej usta. Czy była, czy istniała? Nie odgrzebujmy tajemnic zmarłego artysty. Bo jakie to wreszcie ma znaczenie? Malował ją przecież tak, jak maluje się senne marzenie. Unosiła się w objęciach kochanka, a na błękitnym niebie świeciła gwiazda, wisiał księżyc, a u stóp zakwitał kwiat paproci. Jak w baśni, jak we śnie. Piękność Żechowskiego potrafiła też być władcza i demoniczna, a igraszką w jej rękach była malutka postać mężczyzny.
Niebywała jest perfekcyjność rysunku Żechowskiego. Aby doprowadzić do dokładnego rozpylenia pigmentów, wydobyć światło, rozcierał pastele palcami.
Stefan Żechowski nie mówił, nie chciał mówić - rysował. Każdego wieczoru wychodził nad stawy w Książu i patrzył, jak księżyc przegląda się w wodzie. Nie mógł wytrzymać w dużym mieście, nie znosił jego zgiełku, zanieczyszczenia. Po ślubie z Marianną przeprowadził się do Zabrza, ale nie wytrzymał tam długo. Dusił się, chorował na serce. Sąsiedzi tupali na górze, grało radio, gdzież tu miejsce na samotność artysty. Wrócił do Książa. W ciszy małego miasteczka żył ze swoimi wizjami, zamykał drzwi przed intruzami.
Twórczość Stefana Żechowskiego jest bardzo specyficzna, tkwi w całkiem innej epoce, nie ulega żadnym współczesnym modom i prądom. Być może dlatego nie zawsze była doceniana, nie zawsze poznawali się na niej historycy sztuki. Zlekceważyła go kiedyś kompletnie jedna z pracownic Muzeum Narodowego w Kielcach. Jednak ostatnio kieleckie muzeum zakupiło kolekcję obrazów artysty z Książa. Natomiast Stefan Żechowski nie doczekał się nigdy pośmiertnej wystawy monograficznej.
- Taka wystawa, jak i rzetelna dokumentacja kilkuset obrazów Żechowskiego, jest bardzo potrzebna - mówi dyrektor kieleckiego BWA Marian Rumin. - Powinien jej towarzyszyć, zamiast katalogu, album jego obrazów. Jestem przekonany, że ten album miałby ogromne powodzenie. Ale na takie wydawnictwo brakuje nam środków. Zwracaliśmy się o pomoc finansową do wojewody kieleckiego, Ministerstwa Kultury i Sztuki, innych galerii, do których moglibyśmy przenieść ekspozycję, banków. Jak dotąd, nasze zabiegi nie przyniosły żadnych rezultatów.
Artysta z Książa wybrał za życia samotność i zapomnienie. Czy to zapomnienie będzie ciążyć nad jego twórczością również po śmierci?

  • ORGANIZATOR:

  • PATRONAT:

  •  

  • PARTNERZY:

  •