1985 - OSTATNI MODERNISTA. Anna Poppek

Tak i Nie”, nr 10 (98), 3.08.1985 r.


 

OSTATNI MODERNISTA

Anna Poppek


Ostatniego września [pażdziernika] ub. roku odbył się w Książu Wielkim pogrzeb 72–letniego Stefana Żechowskiego – rysownika, postaci cokolwiek kontrowersyjnej w świecie sztuki, którego twórczość owiewała swego czasu mgiełka pikanterii, dziś zaś zakryła lekka zasłona zapomnienia.

Przeciętnemu młodemu czytelnikowi Zegadłowicza może być obce nazwisko Żechowskiego. Starsi, pamiętający przedwojenne wydania, wykrzykną: „Ach, to ten od Motorów”. Skandal, spowodowany konfiskatą pierwszego wydania tej książki w październiku 1937 roku, wywołany był nie tylko ostrymi, naturalistycznymi opisami, lecz także przyczyniły się do niego zbyt „rozebrane” jak na owe czasy rysunki. Żechowski wraz z Zegadłowiczem został oskarżony o antypaństwowość i niemoralność ilustracji. Do rozprawy nie doszło, lecz przez jakiś czas straszyły na murach Krakowa napisy „Spalić Motory”!

Rysunki te rozsławiły nazwisko Żechowskiego. Nie miał jednak w kraju żadnej wystawy indywidualnej. W 1972 roku jedynie w krakowskiej galerii „Pryzmat” udostępniono zwiedzającym 80 jego ilustracji do „Zmór” i „Motorów”, ignorując pozostały dorobek.

Z dobrą opinią spotkały się jego prace w USA i w Brukseli. Paryski wydawca encyklopedii sztuki erotycznej Sternberg, proponując mu współpracę, określił go jako najciekawszego polskiego twórcę erotyków.

Tymczasem w kraju w ciągu 40 lat Żechowski zilustrował tylko jedną książkę: „Na srebrnym globie” Żuławskiego. Niedostępny dla oczu ciekawskich, ukryty w swym domu w Książu Wielkim, rozczarowany i nieufny – niechętnie kontaktował się ze światem. Jego przyjacielowi, dziennikarzowi Ryszardowi Wójcikowi udało się zdobyć zgodę Żechowskiego na nakręcenie „Pustelnika” – krótkiego filmu dokumentalnego o jego dziełach, i na wydrukowanie wspomnień z lat młodości „Na jawie”.

Już tylko z kart tej książki możemy dowiedzieć się, kim był ten „Wielki Samotnik z Książa”, jak go nazywano. Czy jego odizolowanie od świata było formą obrony, czy też wynikało z wolnego wyboru.

Urodził się w 1912 roku w Książu Wielkim jako najmłodszy z czterech synów stolarza.

Jako siedemnastolatek rozpoczął naukę w krakowskiej Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych. Tu przeżył pierwsze rozczarowania. Mozolne i aptekarskie badanie zasad ornamentyki nie interesowało go zupełnie i nie pozostawało w zgodzie z jego fantastycznymi wizjami plastycznymi. Dochodziły do tego duże kłopoty materialne: rodzina nie mogła zbyt często zasilać go finansowo. Później ten przedwcześnie dojrzały chłopiec odkrył „Anhellego” i prace Grottgera. Do tego pierwszego poematu stworzył własne ilustracje. Na szczęście jego pracami zainteresował się wykładowca, profesor Wojtyczko, który zafascynowany tym, jak go nazywał, „przybłędą z Mlecznej Drogi” skontaktował go ze Stanisławem Szukalskim, który zakładał wówczas szkołę dla młodych plastyków pod znaną nazwą „Szczep Rogate Serce”.

Tam Żechowski stawiał pierwsze kroki. Nikt już nie krępował jego talentu.

W tym też okresie przeżył krótką znajomość z kobietą, której uroda na długi czas zdeterminowała jego twórczość.

Była to piękność wielkooka i ciemnowłosa, ze zmysłowymi ustami, której twarz często spotykamy w pracach z tego okresu.

Typowy introwertyk głęboko reaguje na lekturę. „Tako rzecze Zaratustra” Nietzschego i twórczość Dostojewskiego wstrząsają jego wrażliwą psychiką.

Powołanie do wojska przeżywa jako koszmar. Zwłaszcza, że końcowy okres odsiaduje w areszcie. Skazany nań został za narysowanie karykatury swego opasłego majora. Przedstawił go pod postacią prosięcia.

Jego wyobrażenia o swym mistrzu i nauczycielu Stanisławie Szukalskim okazują się mylne. Jest to dla młodego Stefana wielki zawód. Określa „Stacha z Warty” pogardliwie: „Na wskroś ziemski” – i rezygnuje z dalszej nauki w Krakowie.

Zaproszony przez przyjaciela plastyka Mariana Ruzamskiego przyjeżdża do Tarnobrzegu, gdzie mieszka w wilii doktora Eugeniusza Pawlasa. Tam po raz pierwszy spotyka Emila Zegadłowicza, który proponuje mu współpracę. „Motory” i rysunki powstają niemalże jednocześnie. Zegadłowicz przysyła Żechowskiemu rękopisy kolejnych rozdziałów, a ten sporządza od ręki odpowiednie szkice.

Żechowskiego razi początkowo zbyt obcy mu naturalizm scen miłosnych. Dlatego postanawia – dla kontrastu – stworzyć obrazy bajkowe, fantastyczne, z lekko zamgloną kreską, tak charakterystyczną dla jego twórczości.

Zegadłowicz po zakończeniu pracy stwierdził: „To są jego Motory” i zlecił wykonanie dwóch obwolut do pierwszego wydania. Na jednej z nich nazwisko Stefana Żechowskiego widnieje jako nazwisko autora. Pisarz przyznał się także, że wiele scen przerobił pod kątem wcześniej powstałych ilustracji.

W 1937 roku zaprasza rysownika do swego dworku w Gorzeniu. Żechowski poznaje tam Wandę Wasilewską, Leona Kruczkowskiego, Andrzeja Piwowarczyka i działacza ludowego Józefa Putka, który wybrania go od procesu, grożącego mu za „nieobyczajność” rysunków w „Motorach”.

Sierpień 1939 roku spędza Żechowski w Przyborowie u swego brata Daniela. Tu przeżywa wrześniową „wędrówkę ludów”. Tworzy też cykl antywojennych ilustracji i owoc swych przemyśleń – trzy filozoficzne eseje, które spłonęły podczas pożaru rodzinnego domu w Książu.

Fragment jednego z nich jakże odpowiada samemu autorowi: „Jestem sam. Mego serca nie uspokoi żadne inne serce, a duszy nie uszczęśliwi cały świat. W bezmiary wszechświata rozciąga się moja samotność, a duch mój szuka oparcia w nieskończoności Bytu.” Refleks Schopenhauerowskiej filozofii modernizmu – nader widoczny.

Zawsze twierdził, że twórca powinien zostać samotny. Lecz gdy w 1943 roku spotkał swoją przyszłą żonę Marię–Lunię, jak ją nazywa we wspomnieniach, porwany jej urodą i słodyczą, łamie swe zasady. Będzie mu towarzyszką i troskliwą opiekunką przez okres powojennej tułaczki i przez długie lata pustelniczego życia w Książu.

W 1945 roku pracuje przy zabezpieczaniu dzieł sztuki, pozostawionych w okolicznych, opuszczonych przez właścicieli dworach. Za tę działalność bandy NSZ wydają na niego wyrok śmierci.

W Krakowie spotyka Kruczkowskiego, który proponuje mu pracę ilustratora w „Przekroju”. Odmawia. Z kolei jego propozycje ilustracji do „Pawich piór” spotykają się z brakiem zainteresowania autora. Podobny los spotyka propozycję wykonania rysunków do „Tęczy” Wandy Wasilewskiej.

Tuła się po różnych miastach, między innymi mieszka w Zabrzu. Sytuacja materialna jest niewesoła. Utrzymuje się z malowania firanek i zasłon oraz z wykonywania portretów na przeróżne uroczystości państwowe. Pragnie też wykonywać wzory na znaczki pocztowe, ale akurat seria, nad którą pracuje, zostaje w ostatnich chwili wycofana z obiegu.

Wraca do Książa w 1953 roku by przekonać się, że jego dom rodzinny spłonął, a wraz z nim wszystkie drogie mu pamiątki: szkice, listy, pamiętniki, obrazy… Przeżywa załamanie. Od tej pory wycofuje się zupełnie ze „światowego życia”. Realizuje to, co postanowił przed wojną w liście do Szukalskiego:

„Chciałbym rzeczywiście odejść w taką ciszę życia, w prawdziwą i mimo wszystko osiągalną samotność, związaną chociażby z biedą największą, która nie trwożyła mnie nigdy. W taki stan, kiedy nic już nie może być ciosem, gdzie nie przeraża żadne niebezpieczeństwo, gdzie jedyną rzeczywistością jest tylko prawda wewnętrzna, a wartością nastrój duszy – nie martwy spokój, lecz pięknem przepojone szczęście odmienne od wszystkiego, co ludzie zwykle szczęściem nazywają. Znając swoją chorobliwą wrażliwość pragnąłem odejść od każdej wrogiej mi aury, od konieczności nie walki nawet, lecz obrony”.

Czy był w tym odosobnieniu szczęśliwy? Nie wiadomo.

 



  • ORGANIZATOR:

  • PATRONAT:

  •  

  • PARTNERZY:

  •