Stefan Żechowski, Stefan i Helena, węgiel + kredka
„Słowo Ludu”, nr. 34, str. 3 (1991 r.)
Stanisław Mijas
POWRÓT? Wszak na tej ziemi się urodził, tu tworzył przez dziesiątki lat, stąd jego obrazy poszły w Europę i świat. On to inaugurował przed laty działalność galerii BWA „U Jaksy” w Miechowie okazałą, retrospektywną wystawą. Po pięciu latach od tamtego wydarzenia otwarto w Miechowie stałą galerię STEFANA ŻECHOWSKIEGO. Ale słowo „otwarto” byłoby grubym nietaktem wobec tych, którzy tego faktu dokonali.
Entuzjastycznie przyjęła propozycję wdowa po artyście, Maria Żechowska. Zaufała Krystynie Olchawie, która wcześniej wyjednała środki u byłych władz wojewódzkich. Janusz Modzelewski przekazał stosowną sumę z Funduszu Rozwoju Kultury - i sprawę sfinalizowano. Na otwarciu była gala, jak na miechowskie warunki. Burmistrz Andrzej Grosicki sympatycznie wspominał swoje kontakty z niepospolitym artystą, pani Maria „identyfikowała” obrazy, podkreślając ich lokalny rodowód w detalach. Okazuje się, że autor upamiętnił także szczegóły krajobrazu „książęcego”, jak stawy, łąki, architekturę. Nawet księżyc tutejszy, odbity w lustrze wody, zyskał swoją „osobowość”. To ważny przyczynek do portretu nieżyjącego twórcy.
Usatysfakcjonowany musiał się czuć sędzia Bolesław Kot, który świadomie wpuścił do lochów „galerników”, skazujący tym samym miasto na splendor. Bo takiej galerii w Polsce nie ma. Ale może być, ponieważ w Gorzeniu, w Muzeum Zegadłowicza przygotowuje się stałą ekspozycję ponad stu prac Żechowskiego - ilustracji do dzieł autora „Zmór”. Oby nas nie przebili! Trzeba więc nie tyle wspominać, co działać, jeździć do Książa i perswadować pani Marii, że spuścizna męża powinna pozostać tu.
Z wielką starannością wyremontowano kolejną partię sądowych lochów. Nie uchylił się od pomocy Włodzimierz Barczyński, którego ekipa z RPGM jako pierwsza w Miechowie weszła do podziemia, a mistrz stolarski Władysław Łoś i tym razem udowodnił wysoką klasę rzemieślniczo-artystyczną. Słusznie podkreślił wicewojewoda Zygmunt Szopa, że dopóki są i działają w Miechowie ludzie z wielkim sercem i zapałem, mogą liczyć na poparcie moralne i finansowe.
Niestereotypowa była to inauguracja. Aktor krakowski Grzegorz Juras recytował wiersze ulubionych poetów artysty z Książa Wielkiego - Emila Zegadłowicza i Bolesława Leśmiana. Recytował bez konturnowości - przemawiał do nas poetycką strofą podczas wspólnego oglądania dzieł. Interesująca była ta synchronizacja bodźców wzrokowych ze słuchowymi, a przecież klimat sztuki dzięki takiej symultaniczności nabiera blasku i pełni.
Z kilkudziesięciu dzieł przemawia do nas artysta wierny ideałom i własnemu stylowi, prezentujący świat w wydaniu piękniejszym, wyidealizowanym - trafnie zauważył Marian Rumin, który od początku nie szczędził sił, by filia jego galerii rosła i piękniała. Niepokojąco zabrzmiały natomiast jego słowa o tym, że Żechowski staje się coraz głośniejszy w świecie i… coraz bardziej poszukiwany na rynku krajowym. Tym bardziej więc trzeba zadbać o to, by jak najwięcej dzieł nie opuściło Książa lecz trafiło do Miechowa. To wielka szansa nie tylko dla miasta, ale i dla kultury narodowej.
Niemal każdy z obecnych miał coś do powiedzenia na temat unikatowej ekspozycji: roztrząsano genezę poszczególnych obrazów i rysunków, identyfikowano je pierwowzorami literackimi. Bez trudu rozpoznaliśmy Leśmianowskiego Dusiołka, postaci wielkich Polaków, komponowane zresztą z dużą inwencją i fantazją. Czy Mickiewicz odwiedził umierającego Chopina? Sam artysta nie miał wątpliwości i odrzekł krótko: jeśli nawet nie był, to powinien być! Wiele jeszcze anegdot opowiedziała nam pani Maria, a Krystyna Olchawa dodała, że odkąd galerii patronuje „Muza” artysty z Książa, przynosi wszelkim poczynaniom powodzenie. Polecam wszystkim miłośnikom malarstwa tę galerię, a niebawem i kawiarenkę, która przy galerii powstanie. Zaakceptował ten pomysł wojewoda Józef Płoskonka, a słowo wojewody, to jest słowo i nie może długo czekać, by się wcielić w czyn.