„Tygodniowy Ilustrowany Magazyn”, nr 49, 2 grudnia 1988 r., s. 11
NIMFY I DEMONY
CZYLI EROTYCZNE SNY MĘŻCZYZN
Hanna Galska
Trzeba było czekać pół wieku, aby po głośnym skandalu literackim ukazały się wreszcie „Motory” Emila Zegadłowicza (Wyd. Łódzkie 1988) w pełnej wersji, z ilustracjami Stefana Żechowskiego. Wydanie z roku 1981 traktowane było sondażowo i nie wzbudziło szczególnych emocji. „Motory” w r. 1937 uznano za powieść skandalizującą, a nawet pornograficzną, co stało się przyczyną jej konfiskaty oraz procesu o obrazę moralności publicznej. Wespół z Zegadłowiczem miał odpowiadać przed sądem młody rysownik z Książa Wielkiego – Stefan Żechowski. Obecne wydanie „Motorów”, solidnie opracowane od strony krytycznej, rozjaśnia wiele zagadek związanych z legendą tej powieści.
Czy „Motory” dziś jeszcze szokują? – to temat do całkiem odrębnych rozważań. Wydaje się, że ci, którzy szukają emocji „z pogranicza”, pozostaną raczej przy filmach wideo, gdyż przebrnięcie przez dwutomową lekturę „Motorów” nie jest łatwe. Niezależnie od dzisiejszej oceny powieści, ukazanie się „Motorów” jest ważnym faktem literackim, choćby z powodu rosnącego wciąż zainteresowania osobą Zegadłowicza i jego dziełem. W ślad za tym idzie także zainteresowanie twórczością Stefana Żechowskiego, który także ilustrował „Zmory” (wydanie powojenne) oraz „Na srebrnym globie” Żuławskiego.
Ilustracje do „Motorów” przyczyniły się do legendy tej powieści, bowiem na tytułowej stronie wydania z roku 1937 figurują równorzędnie dwa nazwiska: Emil Zegadłowicz – Stefan Żechowski. Pod wpływem niezwykle wizyjnych ilustracji, Zegadłowicz zmieniał niekiedy swój tekst dopasowując go do rysunków. Młody malarz, którego zarekomendował Zegadłowiczowi uczeń Malczewskiego – Marian Ruzamski, bardzo różnił się w swojej postawie artystycznej od dużo starszego pisarza. Jako idealista i romantyk wahał się, czy podjąć się ilustrowania „Motorów”. O swoich oporach pisze na kartach pamiętnika–albumu „Na jawie”: „Pamiętam wrażenie po przeczytaniu pierwszych rozdziałów „Motorów”. Nie byłem zachwycony. Raził mnie naturalizm opisu scen erotycznych, które w tej formie wydawały mi się wulgarne i dalekie od mych romantycznych wyobrażeń i pojęć o miłości. Wydawało mi się nawet, że nie powinienem ilustrować tej książki. Znalazłem się w rozterce. Nie wiedziałem, co począć. Pamiętam, że decyzję podjąłem dopiero w chwili, gdy uświadomiłem sobie, że posiadam zawsze w mej sztuce, a więc i tutaj, pełną swobodę wyboru nie tylko obrazów, lecz co ważniejsze, ich ujęcia i przedstawienia formą własną”.
Zegadłowicz uznał, że ilustracje Żechowskiego stanowią integralną stronę dzieła, a więc „Motory” są ich wspólną książką.
Dziś niektórzy krytycy, a nawet wnuk pisarza – Adam Zegadłowicz są zdania, iż mamy do czynienia z dwojakimi „Motorami”. I być może ilustracje Żechowskiego, potraktowane odrębnie, jeszcze zyskują na wartości.
Stefan Żechowski, jako rysownik, często sięgał po tematy literackie. Już jako młody chłopak ilustrował dzieła romantyków, Słowackiego i Mickiewicza. Potem inspirowały go „trujące” książki: Poe, Dostojewski, Nietzsche. Jako wrażliwy artysta, dostrzegał koszmar życia i przeciwstawiał się wszelkiej agresji. Jeszcze przed wojną malował cykl „Wojna”, ze wszystkimi jej okropnościami. Śmiało więc można nazwać go polskim Goyą. Żechowskiego zawsze fascynowały osiągniecia ludzkiej myśli, stąd cykl „Szczyty”, w którym udostępnił wspaniałe głowy Nietzschego, Tołstoja, Mickiewicza, Brata Alberta i in. Innym motywem twórczości Żechowskiego jest „Potęga zła”. Ciekawostką w tym cyklu jest obraz portretujący… Stalina. W swoim pamiętniku artysta wspomina, jak wizja młodego Stalina z gołym torsem, rozbijającego młotem „smoka imperializmu”, zaszokowała żołnierzy radzieckich, którzy po wojnie wkroczyli do Książa. Z powodu nadmiernego symbolizmu obraz ten nigdy nie znalazł zrozumienia.
Żechowski – uznawany za genialnego rysownika, wizjonera i poetę nastroju – jest przede wszystkim malarzem kobiet. I to kobiet niezwykłych. Bowiem istnieją tylko w snach.
Sny i marzenia, obsesje dzieciństwa, to motywy obecne w całej twórczości Żechowskiego. Ale szczególne miejsce zajmują w niej obrazy, które są „plastyczną legendą snów erotycznych” – jak to określił Andrzej Banach, pierwszy odkrywca Żechowskiego. Prace tego artysty znane są w Brukseli, Nowym Jorku, pojawiły się w paryskiej encyklopedii sztuki erotycznej oraz w innych tego typu wydawnictwach, np. w Japonii.
W Polsce szerszej publiczności pokazywał twórczość erotyczną Żechowskiego Ryszard Wójcik w filmie telewizyjnym z r. 1977 – „Pustelnik”. Fragmenty tego filmu wykorzystał też Grzegorz Dubowski w dokumencie „W kręgu Szukalskiego” (film ten zdobył główną nagrodę na tegorocznym przeglądzie Filmów o Sztuce w Zakopanem). Żechowski należał w młodości do grupy artystów tzw. Szczepu Rogate Serce, którego przywódcą duchowym i mistrzem był oryginalny rzeźbiarz i teoretyk sztuki – Stanisław Szukalski. Jego metodzie pracy był Żechowski wierny do końca, nigdy nie malował z modelu, a zawsze z wyobraźni. I wierzył głęboko, że wyobraźnia i pamięć plastyczna to największe skarby artysty.
Artystyczna wyobraźnia Żechowskiego ma swe źródło w symbolice młodopolskiej, toteż jego obrazy i rysunki pełne są sennych majaków i nastrojowych wizji. Malując kobiety – Żechowski malował przedziwne nimfy, muzy, nierealne piękności i demony zaludniające świat męskiej wyobraźni. Kobieta pojawiająca się na obrazach Żechowskiego jest potęgą i naturą, jest pięknem i dobrem. Artysta głęboko wierzył w jej zdolności ujarzmienia mężczyzny i stłumienia agresywnych popędów poprzez rozbudzenie w nim pragnień erotycznych. Erotyzm w ujęciu Żechowskiego był lekiem na to najgorsze zło, jakim jest wojna.
Ale Żechowski pokazywał nie tylko łagodne piękno kobiecego ciała. Równie często dostrzegał demonizm kobiety, która pomimo pozornej uległości i łagodności rysów potrafi zdominować mężczyznę. Na takich obrazach szczegóły kobiecego ciała są wyolbrzymione, nieco zdeformowane, a mężczyzna mały i bezradny wobec niszczącej siły kobiety.
Żechowski bał się kobiet. W ostatniej z nim rozmowie, na kilka miesięcy przed śmiercią (zmarł w listopadzie 1984 r. w rodzinnym Książu) zapytałam artystę, czy każda kobieta może być demonem? – Każda – wyszeptał – Każda może zniszczyć mężczyznę.
– Czy ten demonizm to seks, płeć?
– Tak.
– A przecież maluje Pan pogodne erotyki, tam nie ma demonizmu.
– Jest, ukryty.
Artysta twierdził, że w samej naturze kobiety jest ukryty ów demonizm. We współczesnych kobietach dostrzegał większą agresywność, chęć dominacji w życiu i w pracy. I przyznał, że maluje kobiety ze snów. Bo kobiety prawdziwie zjawiskowe są tylko w snach mężczyzn.
Nic dziwnego, że kobiety oglądające obrazy Żechowskiego dostrzegają karykaturalne rysy, uważają, że artysta pozbawia je wnętrza i indywidualności. Natomiast mężczyźni są urzeczeni sztuką Żechowskiego, gdyż w tych erotycznych obrazach znajdują swoje marzenia i obsesje, a także tęsknotę za kobietą idealną. Kobieta jest tym „blaskiem rozświetlającym mroki życia” – jak pisał na kartach pamiętnika Żechowski, ale jest także wyrazem obsesji i lęków. Demonizm kobiety „jest to wyłącznie produkt mężczyzny. Wytwór jego wyobraźni. Jego erotyzmu zawiedzionego w nieodwzajemnionej miłości” – i ta interpretacja zawarta w książce Żechowskiego „Na jawie” jest chyba najbliższa prawdy.
Podczas ostatniej wizyty w pracowni artysty oglądałam obrazy znane mi już i te najnowsze, malowane podczas choroby, wyrażające cierpienie. Wtedy Żechowski powiedział, że najważniejsze tematy w sztuce to tematy tragiczne, tragizm życia. Zapamiętałam obraz zatytułowany „Spojrzenie w prawdę”. Było to studium sceptycyzmu. Człowiek z przymkniętym okiem dostrzega grozę. Usta ma zaciśnięte i zgorzkniałe. W tle naga kobieta.
Kto słyszał o legendzie „Motorów” i ciekaw jest śmiałych rysunków Stefana Żechowskiego, którym niegdyś zarzucano „ekshibicjonizm moralny” – ten będzie zawiedziony. Ale również tzw. erotyki, znane tylko tym nielicznym, którzy oglądali je w pracowni artysty, nie mają nic wspólnego z pornografią.
„Przed zarzutem pornografii sztukę ocalić może jedynie romantyczny idealizm, którego celem jest piękno!”
– twierdził Żechowski.
I to właśnie tak przyciąga wielbicieli jego talentu.
HANNA GALSKA