„Życie Literackie”, nr 15 (1829), 12.04.1987, Kraków, str. 7
HENRYK CZUBAŁA
O TWÓRCZOŚCI EMILA ZEGADŁOWICZA I STEFANA ŻECHOWSKIEGO
Wystawa rysunków Stefana Żechowskiego do powieści Emila Zegadłowicza 1) przedstawia niecodzienne zjawisko w polskiej ilustracji i literaturze. Mamy bowiem do czynienia z artystycznym dopełnieniem i konkretyzacją wizji pisarza, w której ilustratorska inwencja w niczym nie ustępuje wyobraźni autora książki. Żechowski dostraja się do uczuć, nastrojów i wizji pisarza, lecz nie pozostaje ich biernym ilustratorem. Szczególnie cenił to sobie Zegadłowicz w czasie pracy nad „Motorami” z młodym wówczas artystą ze Szczepu Rogate Serce. Wizje Żechowskiego miały wpływ na kompozycję wielu fragmentów utworu, dzięki tym rysunkom pisarz przerabiał i doskonalił swoją powieść. Między inwencją ilustratora i pisarza zachowana została świetna równowaga słowa i obrazu, która wzbogaca możliwości odbioru.
Ta udana próba syntezy sztuk zwiększa walory estetyczne każdej z nich, zwłaszcza że głównym tematem jest erotyzm, dziś domena wizualnych środków przekazu. Książka, która kiedyś mogła bulwersować i wydawała się niemal pornograficzną, dzisiaj nikogo nie gorszy, co świadczy o zmianie stosunku do erotyzmu w naszej kulturze. Zegadłowicza i Żechowskiego można uznać za pionierów tej nowej obyczajowości, która wyzwala erotyzm w polskiej literaturze spod presji patriotycznych i moralnych powinności.
„SZTUKA TO KSZTAŁT PŁCI”
Kiedy wydawało się, że Zegadłowicz nie potrafi uwolnić swojej poezji i prozy od sielankowej i nieco ludomańskiej, franciszkańskiej i ewangelicznej, anachronicznej poetyczności, która wywołała tyleż zachwytów, co krytyki, pisarz zdobywa się na nowy wyraz, nową manifestację swej potrzeby niezależności i oryginalności. Okazało się bowiem, że krytycyzm i dar obyczajowej obserwacji, skłonność do satyry i pamfletu są nieznaną dotychczas i ciekawą stroną jego talentu. W 1935 wydaje nową - po rozwlekłym „Żywocie Mikołaja Srebrempisanego” (1927-29) - powieść autobiograficzną, pamflet na wadowickiego filistra, „Zmory”. W książce tej próbuje zrealizować projekt Tadeusza Boya-Żeleńskiego: zaszczepienia kulturze polskiej „literatury niemoralnej”. Trzeba bowiem przypomnieć, że autor „Reflektorem w mrok” uważał, że „dla szczerości, dla ludzkości kultury literackiej brak nam jest niemoralnych klasyków”.
Dopiero jednak w „Motorach” (1938) ujawniło się w pełni owo zainteresowanie pisarza seksem. Okazało się również, iż erotyzm w jego twórczości - a także w bogatych zbiorach dzieł sztuki - był nie tylko młodopolskim refleksem. Utwór ten poważnie i pioniersko zapowiada problemy nowoczesnej rewolucji seksualnej, która, spóźniona jak niemal wszystko, dociera do Polski.
W obu powieściach - w dość naiwny zresztą sposób - dawała o sobie znać nie tylko rewolucja obyczajowa i popularna recepcja psychoanalizy, lecz również radykalizm postępowej inteligencji która pragnęła przede wszystkim nowocześniejszego życia, jego reformy obyczajowej. Czytelnik chciał się uwolnić od „typowo polskiego zażenowania”, które Boy odczuwał jako widz „ostrzejszych sztuk” wystawianych w Polsce.
Lecz śmiałość polityczna, obyczajowa i erotyczna Zegadłowicza przekraczała możliwość akceptacji. Powieść została natychmiast skonfiskowana. Zegadłowicz nie liczył się w niej jakby z potoczną wrażliwością i dał pełny wyraz swemu indywidualizmowi niezależnego artysty oraz radykalizmowi sztuki wolnej od wszelkich służebnych funkcji. Jego bezkompromisowość ujawniła się przede wszystkim w metodzie bezlitosnego łamania tabu. W „Motorach” czytelnik znajdzie wiele dowodów na to, jak lekko sobie pisarz ważył tajemnice i uczucia rodziny, więzy środowiskowe i intymność osób najbliższych. Nie przypadkiem w usta swego porte-parole Cypriana Fałna, bohatera powieści, włożył buntowniczą i skandalizującą pochwałę swobody seksu i artystowskiej wolności. Wielość związków jest konieczna - głosił - wzbogaca osobowość mężczyzny. Lecz ów Narcyz-artysta kobiety właściwie nie dostrzega, a redukuje ją do seksualności.
„Etapy rozwoju człowieka znaczą się kobiecościami; napływ energetyczny wyzwala się pieszczotami - jak tarcie powołuje elektryczność; taki (a nie inny!) jest somatyczny aparat organizmu ludzkiego; poczucie i odczucie tych różnorodności jest miernikiem wzrostu świadomości” - pisał Zegadłowicz w „Motorach” konstruując swą „metafizykę i demonizm płciowości”. W powieści dokonuje przy tym niesystematycznego przeglądu różnych typów kobiet i ich seksualnej atrakcyjności - od „prostackiej” Marysi do rewolucjonistki Ursy. Kobieta zbyt uległa i słaba nie może tu być obiektem erotycznej fascynacji, zaś kobieta agresywna, niezależna i zbyt silna budzi lęk, bo grozi kompromitacją i upokorzeniem. W powieści Zegadłowicza atrakcyjność jest właśnie upokarzająca i rodzi pożądanie złączone z pragnieniem odwetu za upokorzenie. Błędne koło twórczej inspiracji, której miała dostarczać kobieta, zamyka się, przypomnijmy bowiem, że ów ból niespełnienia pisarz uważał za niemal jedyny, wyróżniający twórczą jednostkę, stan! To jest istota ambiwalencji uczuciowej Zegadłowicza, który nie znajduje - z założenia - satysfakcji. Nienasycenie pozostaje głównym motorem twórczych poszukiwań.
Według Zegadłowicza, narodziny pożądania są narodzinami tego twórczego napięcia, które kształtuje wrażliwość człowieka na piękno i rodzi poezję, jest źródłem kultury. Poezja, jako forma współodczuwania, jest według niego funkcją stanu, w którym znajdują się ludzie zakochani: jak ów Cyprian, który „przesącza się” w Balbinę, co „szedł w niej, był w niej, był nią; zatracał swe osobowe <> - zespalał się z jej mózgiem samotnym, niemym, wizjonerskim i pracowitym”. Zegadłowicz wcale nienowatorsko też - i jakże fantastycznie! - wiązał wszelkie przejawy kultury z ludzkim seksualizmem: „…jawi się wszelka twórczość jako dno instynktu samozachowawczego i gatunkowego, zwycięskiej walki o samicę: ubarwienie i śpiewność, siła i sprawność, zagadnienie wyodrębnienia, przewyższenia doboru, zwycięstwa, utrwalenia. - Tajemnica sztuki i tajemnica mowy jeden ma początek i jeden prazapęd! - kobieta i poeta to są emanacje skrystalizowanej przyrodniczości (zasadniczych elementów przyrody): wszystko inne jest obyczajowo-historyczną katechizacją. Sztuka to kształt płci”. Ileż „zgubnego” wpływu nie tylko Nietzschego i Przybyszewskiego, lecz nawet Krasińskiego i Prusa (!) można odkryć w tych spekulacjach, na temat roli kobiety jako siły inspirującej, posługującej się „aparatem świadomości męskiej” dla wytworzenia etyki, estetyki i poezji, społecznego ładu, a nawet ludzkiej świadomości!
To wyobrażenie o roli seksu bliskie jest Zygmunta Freuda interpretacji genezy i życia kultury („Kultura jako źródło cierpień”, 1930), a zwłaszcza jego tezy o neurotycznym charakterze cywilizacji. Zegadłowicz swoje poglądy przedstawia w formie paranaukowych wizji i fantastycznych aforyzmów:
„…zahamowania płciowe - idące poprzez obłudną obyczajowość i antyprzyrodniczą wyznaniowość - są źródłem okrucieństwa. To jest punkt wyjścia inkwizycyj, tortur, okropności rewolucyj i wojen (…) cały splot zjawisk dziejowych jest płciowością, a raczej erotyzmem, względnie seksualizmem” („Pokój dziecinny”). Eksploatujący najbardziej fantastyczne wątki ówczesnej nauki, a zwłaszcza psychoanalizy, Zegadłowicz tworzy podstawy jakiejś cudownej dziedziny naukowej - motoryki lub energii seksualnej: „- i czyż cośkolwiek ważnego może się stać bez pierwiastka seksualnego? (…) Cała gra dziejów idzie po linii afirmacji i negacji płciowości, pomiędzy orgazmem a ascezą rozpięta jest tkanina historii…” - pisał w „Motorach”.
„Przeplatanie epizodów pornograficznych wzniosłymi hymnami na część słońca, ziemi i poezji - robi wrażenie strojenia genitalii w fiołki” - odpowiadał Ignacy Fik w recenzji ze „Zmór”.
ROMANS Z LEWICĄ
Chociaż erotyzm dominuje w „Motorach”, wiele miejsca zajmuje w nich pacyfistyczna refleksja nad wynaturzeniami wojny, krytyka faszyzmu i współczesnych zjawisk społeczno-politycznych. Temu trudnemu do uporządkowania, niespójnemu i obcemu światu zgoła baśniową jedność nadaje liryzujący narrator oraz ów kosmiczno-mistyczny seksualizm. W „Motorach” Zegadłowicz, aktywny uczestnik Zjazdu Pracowników Kultury we Lwowie, pragnął dać wyraz swemu społecznemu radykalizmowi, który tak dziwne znalazł tu uzasadnienie. Zegadłowicz amoralista i indywidualista dostrzegał anachronizm postaw inteligencji w stosunku do ruchów lewicowych. Pisał: „nasi intelektualiści, z nikłymi wyjątkami, nie solidaryzują się z epoką idącą - za wytworni na to! - zasugerowani splendorem słowa i sławy żyją dniem wczorajszym; śmieszne to, ale tak jest; szlachetność straszy na każdym rogu, syfilistyczna, gnijąca; zaduch też trupi idzie przez piśmiennictwo; zawiewa trupiarnią; zresztą tacy oni już są: zaraz chcieliby być sierżantami <> - przewodzić, imponować, dyktaturzyć - to jedną znają - oburzyliby się, gdyby im powiedziano, że praca rąk ma równe prawa jak praca mózgu”. Dla komunistycznej zwłaszcza lewicy Zegadłowicz był sprzymierzeńcem raczej kłopotliwym, sprawiającym „pewną niespodziankę wielbicielom Jezusków Frasobliwych, regionalizmu i nieszpornego świerzba”. „… wróg nasz wychował na własnym łonie niewdzięczną żmiję - konkludował złośliwy Fik. - Ale żeby tę żmiję od razu tulić do własnej piersi - nie ma powodu…”
Ucieczka w dziedzinę snu, podświadomości i metafizyki, w erotyzm, narkotyczny seksualizm i estetyzm służyły raczej mistyfikacji, a nie demaskacji rzeczywistości społecznej i obyczajowej. Prawdę o niej przesłaniał manieryczny liryzm i ekspresjonistyczna poetyczność konwencji językowej oraz kompozycji powieści. Tej części lewicy puste i konwencjonalne musiały się wydawać deklaracje ideowe autora „Motorów”, nawet gdy powiadał: muszę się zmienić (co nie zdarza się prawdziwym Narcyzom!) albo: trzeba zmienić świat i ludzi, a nawet głosił orgiastyczne i hedonistyczne (cóż stąd, że szczere!): trzeba siebie zmienić!
Pisarz z własnych rozterek światopoglądowych i politycznych niechętnie się tłumaczył, widział w nich niezbędne etapy zdobywania artystycznej, życiowej dojrzałości i doświadczenia: „… samemu trzeba wszystko zdobyć, wszystkiego samemu doznać - jeśli to <> ma stać się prawdą, wiarą, wiedzą - i - jeśli elementy irracjonalne, pozaegoistyczne mają żywić wolę, wywierać wpływ, działać”.
ARTYSTYCZNY EKSPERYMENT
Można sobie wyobrazić zdziwienie młodego Żechowskiego, kiedy uznany już twórca, którym był Zegadłowicz, przysłał mu zdjęcia swoich kochanek-muz, by mu ułatwić pracę nad wizerunkami kobiet Cypriana Fałna! Pisarzowi chodziło bowiem o prawdę psychologiczną i sądził może, że im więcej wplecie w swoją pracę materiału biograficznego, tym bliższy jej będzie. Jakież błędne! Zresztą Żechowski, wiernie portretując pisarza na swoich rysunkach, wiedział, iż te fotografie i realia mogą być ledwie materiałem dla pamięci i wyobraźni rysownika, że pozwolą nadać jedność psychologiczną i stylistyczną rysunkom. Zegadłowicza bawiła może wizja stworzenia tej surrealistycznej powieści z udziałem osób z życia. Ujawnia się tym pełna ekshibicjonistycznej dumy skłonność do teatralizacji własnego życia. Czy udało się Żechowskiemu wzbogacić znaczenia powieści, wyjść poza impresyjność ilustracji, zachowując zarazem wierność ideom artystycznym Zegadłowicza?
Niewątpliwie dzieło obu twórców łączy jedność stylu, estetyzm i swoista idealizacja seksu, skłonność do jego fantastycznych i kosmicznych, nadrealistycznych ujęć. Wprowadzona do powieści poetyka snu, strumienia świadomości, lirycznego przepływu obrazów w psychologicznej właściwie przestrzeni doznań chorego Cypriana, znajduje wierne odbicie w „fotografiach” świata wewnętrznego człowieka samotnego, które tworzy Żechowski. Technika nadrealistyczna dobrze oddaje tę abstrakcyjną przestrzeń lęku: z niepokojącego i nieokreślonego mroku wyłaniają się „księżycowe” zjawy na rysunkach Żechowskiego. Jest ona właściwym środkiem ekspresji niepokoju i wyobcowania.
Podczas gdy Zegadłowicz neurotycznie dystansuje się wobec świata (który staje się pełnym ekspresji symbolem dla jednostki demonstrującej swą wyższość, niezależność) i wybiera samotność duchową (to wynik radykalnego indywidualizmu), będącą nawet warunkiem twórczości i „natchnienia”, rysunku Żechowskiego ożywia pragnienie przezwyciężenia tej samotności, a ich perfekcjonizm służy właśnie oswajaniu rzeczywistości. W ten sposób powstaje interesujące dopełnienie powieści. Jeśli Zegadłowicz daje obraz świadomego i celowego, silnego wyobcowania artysty, które znajduje wytłumaczenie w swoistym amoralizmie i indywidualizmie, to rysunki Żechowskiego obrazują niemożność porozumienia ze światem, którą przeżywa człowiek nadwrażliwy, ale nie cyniczny. Seksualizm jest dla Żechowskiego ostatnią formą szczątkowego kontaktu ze światem podczas gdy dla Zegadłowicza miał on w swej istocie dużo bardziej instrumentalne funkcje. Właśnie dlatego pisarz redukujący kobietę do seksu czyni z niej kobietę-lalkę, przedmiot pożądania. Jest to kobieta „konsumująca” swą atrakcyjność jako ozdoba wspaniałego mężczyzny. Żurnalowe piękno ma cechy sadystyczne. Z taką kobietą nie można się porozumieć ani współżyć, można jej tylko pożądać!
Natomiast dla Żechowskiego kobieta-lalka to przedmiot kultu, zrodzonego przez poczucie niższości i obawę przed hiperseksualizmem pięknej, idealnej dziewczyny. Wielkie pośladki i wspaniałe piersi kobiet otacza jego nabożny, „fetyszystyczny” kult. Tymczasem Zegadłowicza one tylko podniecają; kobieta jest dla niego przedmiotem pożądania i „gry miłosnej”. Zegadłowicz w powieści czci męskość i seksapil mężczyzny, a Żechowski kobietę i idealną kobiecość. Stąd postawa Cypriana bliższa jest bieguna doznań, odczuć i potrzeb sadysty, odpowiada zaś jej i ją dopełnia postawa masochisty z obrazów Żechowskiego. Stąd wynika skłonność Cypriana do eksperymentu psychologicznego i obyczajowego, którego wzorów dostarcza modernistyczny, dekadencki estetyzm i wyrafinowanie. Ten sam estetyzm ujawniają rysunki Żechowskiego. Obu artystom zależy na wstrząsaniu odbiorcą przez bulwersujące opisy obyczajów seksualnych człowieka, albo przez nokautujący seksualizm idealnych uosobień seksu z rysunków Żechowskiego.
Estetyzm rysownika prowadzi do idealizacji kobiety. Wyraża się w starannej kompozycji postaci, w upodobaniu do grottgerowskiej malowniczości i tak literackiej, nadrealistycznej konwencji. Hiperrealizm tych ujęć piersi i nóg jest literacki, często też służy karykaturze, podobnie jak konwencja czarno-białego czystego rysunku, która nadała ów idealny wyraz scenom miłosnego uścisku („Zespolenie”, „Uścisk Marysi”, „Uścisk na ławce”). Ekspresjonistyczne wyolbrzymienie dodaje im najczęściej groteskowego wyrazu.
Perfekcjonistyczne rysunki neurotyka-Żechowskiego oraz liryczne powieści neurotyka-Zegadłowicza przenika ten sam fałsz, ta sama przesadna dbałość o pozy i piękno ekspresji, oraz ten sam konwencjonalizm i tradycjonalizm ujęć. Powieść Zegadłowicza, a w jeszcze większym stopniu rysunki Żechowskiego, przeniknął duch komiksowego Fantasy.
Żechowski stawiający na czele pochodu „lalunię” nie tylko obrazuje, lecz i utrwala fałsze Zegadłowiczowskiej interpretacji freudyzmu. Romans Zegadłowicza z lewicą był w pewien sposób naiwny i niedojrzały, jakby oparty na spekulatywnych założeniach odrodzenia życia społecznego przez seks. Żechowski mimochodem odkrywa surrealizm i psychologiczne fałsze tego stawiania na czele rewolucji kobiety, zbyt pięknej aby mogła ją tego typu działalność obchodzić. Sprawia ona przy tym wrażenie, że cała jej inteligencja, możliwości i pomysłowość skupia się na tym, aby być atrakcyjną i pociągającą, że lepiej wie, jak się zachować i jakie gesty robią najlepsze wrażenie, niż jak przewodzić masom.
Rysunki Żechowskiego, podobnie jak erotyzm w powieściach Zegadłowicza, straciły wiele ze swojej bulwersującej siły. Nikt już dziś seksu nie traktuje tak nabożnie, a od czasu rewolucji seksualnej lat sześćdziesiątych w Polsce nikt nim się w tym stopniu nie interesuje nawet. Zmienił się styl kontaktów miłosnych, aczkolwiek literatura odgrywa w nich wciąż ważną rolę. Zmieniła się skala erotycznej atrakcyjności. Wyzwolona kobieta straciła wiele z tych uroków, które miała dla Brunona Schulza i Żechowskiego. Przestała być traktowana nabożnie. Anachroniczny również stał się ten typ „romantycznego idealizmu”, który tak bliski był Żechowskiemu, przeciwnikowi pornografii i naturalizmu w sztuce.
W czasach technicznego perfekcjonizmu więcej pożądania zaczął budzić niedbały luz niż pedanteria neurotyków, czystość i wyrafinowanie póz erotycznych malowanych przez Żechowskiego, opisywanych przez Zegadłowicza.
Twórczość ta jest ciekawym materiałem do studiów nad zmianami polskiej kultury erotycznej, uwarunkowanymi w dużym stopniu przez literacką tradycję. Ważne było przełamanie tabu, odwaga eksperymentu na sobie i odwaga mówienia o sprawach intymnych, którą jeszcze teraz odbiera się jako rodzaj psychicznego „ekshibicjonizmu”. Szczególny podziw musi budzić śmiałość artystów, którzy nie bali się podjąć tej tak inspirującej, choć trudnej współpracy w sferze dotyczącej wyrazu, tego co najbardziej osobiste. Jest to przykład rzadkiego w polskiej kulturze eksperymentu twórczego dwóch wybitnych indywidualistów.
Ps. Muzeum Emila Zegadłowicza przejęło pod swoją opiekę Muzeum Okręgowe w Bielsku-Białej, a obecnie w Gorzeniu Górnym koło Wadowic prowadzi się z wielkim rozmachem prace nad odbudową i adaptacją domu pisarza. Pozwala to żywić nadzieję, że bogate zbiory sztuki, dokumenty jego literackiej działalności niedługo zostaną udostępnione wszystkim zainteresowanym jego talentem i osobowością. Miejmy nadzieję, że - jak dawniej - znajdzie się tu również godnie miejsce dla stałej ekspozycji dzieł Stefana Żechowskiego, którego sztuka wciąż nie może doczekać się uznania. Tymczasem otrzymaliśmy wydany przez Beskidzką Oficynę Wydawniczą zbiór jego ilustracji do „Motorów” poprzedzony wstępem i notami biograficznymi Tadeusza Olszewskiego 2). Lecz niski poziom techniczny zamieszczonych tu reprodukcji poważnie zniekształcił obraz jego sztuki rysowniczej…
1) Wystawa rysunków Stefana Żechowskiego do twórczości Emila Zegadłowicza pochodzących ze zbiorów Marianny Żechowskiej (żony artysty) i ze zbiorów muzeum pisarza w Gorzeniu Górnym (Zamek w Bielsku-Białej, listopad 1986 - styczeń 1987).
2) Sny Stefana Żechowskiego. Album rysunków do „Motorów” Emila Zegadłowicza. Wstęp, noty biograficzne napisał Tadeusz Olszewski, Beskidzka Oficyna Wydawnicza BTSK 1986.
Chciałbym też zwrócić tu uwagę na najnowszą pracę o twórczości Zegadłowicza, książkę Kornela Szymanowskiego "Narcyz. Recz o Zegadłowiczu-powieściopisarzu”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986.