„Echo Dnia Relaks”, nr 4 (2110), 5-6-7 stycznia 1979 r., Kielce, str. 5
Żyje samotnie w Książu Wielkim. Tylko raz, pięć lat temu, urządzono ekspozycję jego obrazów w Krakowie. Oprócz tego trzy wystawy zagraniczne - w Brukseli, Amsterdamie i Nowym Jorku. Samotność tego artysty, wyrażona m.in. odrzucaniem - przez 30 lat - propozycji wystaw, jest wyborem celowym - protestem przeciwko sztuce współczesnej, sięgającej do form abstrakcyjnych.
Stefan Żechowski urodził się w 1912 r. w Książu Wielkim. Studiował w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem Stanisława Szukalskiego. Rok 1937 jest ważną datą w życiu tego artysty. Los zetknął go wówczas z jednym z najbardziej oryginalnych twórców okresu międzywojennego, poetą i pisarzem, Emilem Zegadłowiczem.
- Stało się to - opowiada - dzięki jednemu z moich przyjaciół malarzy, którego Zegadłowicz poprosił o znalezienie grafika, który wykonałby ilustracje do jego nowej powieści „Motory”. Przyjaciel zwrócił się do mnie z tą propozycją. Pisarz zaakceptował wybór i przysłał mi rękopis pierwszych dwóch lub trzech rozdziałów powieści. Rękopis zresztą bardzo nieczytelny i miałem wiele kłopotów z jego odcyfrowaniem. W oparciu o ten tekst wykonałem trzy rysunki, które przyjaciel wysłał do Gorzenia Górnego, gdzie mieszkał wówczas Zegadłowicz. Obecnie znajduje się tam muzeum pisarza, a także 40 moich prac, m.in. ilustracji do „Motorów”. Niedługo potem otrzymałem pełen entuzjazmu i zachwytu dla moich rysunków list Zegadłowicza oraz kolejne rozdziały jego powieści…
Poprzedzająca „Motory” powieść Zegadłowicza pt. „Zmory” wywołała skandal obyczajowy, bowiem pisarz nader odważnie sięgał w niej do tematów erotycznych. Miał więc Zegadłowicz kłopoty ze znalezieniem wydawcy „Motorów”. Wreszcie wydaniem owej powieści zajął się „Sirinks” w Wadowicach - rodzinnym mieście poety. Tym razem wybuchł jeszcze większy skandal. Natychmiast po wydrukowaniu cały nakład powieści został skonfiskowany. „Motory” uznano za powieść pornograficzną.
- Zegadłowicz był wówczas chory - opowiada Stefan Żechowski - udało mi się uratować około 100 egzemplarzy „Motorów” i rozesłać do przyjaciół poety, m.in. Boya-Żeleńskiego, Tuwima, Słonimskiego.
Powieść ta nie została już nigdy wydana i chyba należy żałować, bowiem zmieniły się już nasze wyobrażenia na temat tego, co „przyzwoite” i „nieprzyzwoite”, tym bardziej, że jedną z polskich premier filmowych bieżącego roku będą tak skandaliczne niegdyś „Zmory”.
Od 1937 roku datuje się przyjaźń Stefana Żechowskiego i Zegadłowicza.
- Potem dość często odwiedzałem Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym. Zbierali się tutaj znani malarze i pisarze. W Gorzeniu poznałem i zaprzyjaźniłem się z Leonem Kruczkowskim. Spotkałem tutaj także Wandę Wasilewską. Podobno schroniła się w Gorzeniu przed aresztowaniem.
Malarstwo Stefana Żechowskiego w pierwszej chwili budzi zaskoczenie, które w trakcie oglądania kolejnych prac przemienia się w zachwyt dla specyficznej urody tej sztuki. Fotograficzna niemal dokładność w oddaniu szczegółu, a z drugiej strony - nastrojowość sennego marzenia. Artysta dokonuje zabiegu niemal niemożliwego. Jasne, delikatne barwy, naturalistyczne przedstawienie tematu zamiast rzeczywistości przywodzi na myśl obrazy wyśnione, bo tylko one bywają tak intensywne, tak cudownie barwne. I malarstwo to, podobnie jak sny, obsesyjnie wraca do tego samego tematu. Jest to obraz kobiety - uroczej i nierealnej, o twarzy pięknej lalki z pociągniętymi tuszem długimi rzęsami i ustami o czerwieni, którą nadać może tylko kredka do warg. Twarz kobiety w makijażu, więc w masce, która odbiera jej realność. Kobieta z jednej ilustracji do „Motorów”, przedstawiającej scenę miłosną, ma oczy obwiedzione grubymi czarnymi kreskami, tworzącymi rzeczywiście zarys maski, nadającymi szklaną, martwą świetlistość jej źrenicom. Artysta śni swój sen o niej i o sobie, bo twarz towarzyszącego kobiecie w niektórych obrazach mężczyzny jest jego autoportretem. Gdy rysuje ilustracje do „Świtezianki” Mickiewicza, urocza rusałka właśnie jego wciąga w toń jeziora.
- Ta kobieta - mówi artysta - nie jest tylko wytworem mojej fantazji. Istniała rzeczywiście. A w moim malarstwie stała się symbolem piękna, urody i życia.
Wiele obrazów i rysunków Żechowskiego inspirowanych jest przez dzieła literackie - Mickiewicza, Kasprowicza, Leśmiana, Żuławskiego, Poego, Dostojewskiego. Obok twórczości nawiązującej do wyobrażeń snu i fantazji, tworzy cykle wspaniałych portretów, cykl nawiązujący do wstrząsających wydarzeń ostatniej wojny. W każdym przypadku budzi zachwyt wspaniały warsztat malarski Żechowskiego. Jego czarno-białe rysunki potrafią wydobyć ciepło i świetlistość pięknego ciała kobiety. Głowa dziewczyny wykonana pastelem sprawia wrażenie utkanej z lekkiej, barwnej mgły. Jest to artysta, który ze wszech miar nie zasłużył na zapomnienie. Artysta, choć odżegnujący się od współczesnych prądów w sztuce - bardzo nowatorski.
Ewa Ziółkowska-Darmas