„Literatura”, 12.10.1978, nr 41, str. 13
Hanna Galska
W ciągu ostatnich kilku lat możemy zaobserwować zainteresowanie epoką literacką Młodej Polski oraz symbolizmem w sztuce. „Młodopolski świat wyobraźni” urzeka nas i fascynuje, o czym świadczą coraz liczniejsze prace badawcze.
Jedna z ostatnich prac ukazała się pod takim właśnie tytułem w Wydawnictwie Literackim w Krakowie, w ostatnim kwartale roku 1977. Jest to zbiór studiów różnych autorów, którzy próbują w nowy zupełnie sposób scharakteryzować typowe elementy młodopolskiej wyobraźni. Do obszarów wyobraźni zaliczyć można zarówno obraz, symbol, mit, jak też sen czy marzenie. Warto może w związku z tym uzmysłowić sobie fakt, że mamy w Polsce artystę, który swoją twórczością, niezwykłą wyobraźnią plastyczną nawiązuje do typu wyobraźni młodopolskiej.
Stefan Żechowski - malarz, który prowadzi samotnicze życie w Książu Wielkim, był przed laty przyjacielem Emila Zegadłowicza i doskonałym ilustratorem jego dzieł. Wykonał ilustracje do powieści Zmory i Motory. Współpraca z tak skandalizującym autorem, jakim w owych czasach był Zegadłowicz sprawiła, że Żechowski w równym stopniu, co autor „nieprzyzwoitych” powieści musiał ponosić odpowiedzialność za obrazę moralności publicznej. W roku 1937 Prokuratura Krakowska dokonała konfiskaty Motorów, do czego wydatnie przyczyniła się strona plastyczna książki. Ilustracje Żechowskiego były tak doskonałe, że na okładce książki figurował on jako współautor Motorów. Żechowski narzucił swą wizję plastyczną tak dalece, że Zegadłowicz zmuszony był niejednokrotnie zmieniać tekst literacki, dopasowując go do ilustracji. Niezwykły to przypadek w dziejach naszej literatury. Los sprawił, że ilustracje do Motorów żyją odrębnym życiem, gdyż książka zachowała się w zaledwie kilku egzemplarzach rozesłanych wśród przyjaciół. Ilustracje wykonane przez Żechowskiego znajdują się obecnie w Muzeum Zegadłowicza w Gorzeniu. W roku 1972 krakowska galeria „Pryzmat” zaprezentowała publiczności 80 rysunków do Zmór i Motorów. W planach wydawniczych na najbliższe lata projektuje się wydanie dzieł zbiorowych Zegadłowicza. Dobrze byłoby gdyby obydwie części Motorów - literacka i plastyczna - ukazały się w pierwotnym kształcie.
Przybłęda z Gwiazdozbioru Mlecznej Drogi - jak mówił o Żechowskim jeden z profesorów Krakowskiej ASP, niedługo gościł w jej murach. Odbiegający od przyjętego w uczelni - typ wyobraźni plastycznej Żechowskiego skłonił go do porzucenia studiów. Owa izolacja od środowiska artystycznego, tak dziś niepojęta, gdy zabiegi o reklamę własnej twórczości nie przynoszą ujmy artyście i są powszechnie akceptowane - jest, jak się okazuje, świadomym wyborem, a nie ucieczką. Wiele przyczyn na to się złożyło, ale warto podkreślić, że często pod wpływem lektur takich pisarzy, jak Nietzsche, Dostojewski, Poe - malarz podejmował ważkie decyzje.
Już po wojnie dostrzegano pokrewieństwo Żechowskiego z młodopolskim symbolizmem. Ilustracje do fantastycznej powieści Żuławskiego Na srebrnym globie zyskały swą precyzyjnością rysunku dość duże uznanie.
Nowoczesne malarstwo polskie T. Dobrowolskiego, odnotowuje, że niezwykła wyobraźnia plastyczna Żechowskiego łączy wizyjność z realizmem, wierność szczegółów z nieuchwytną atmosferą sennych majaków wyraźnie nawiązując do młodopolskiego symbolizmu i wyobraźni typu surrealistycznego.
A zatem nader kuszące staje się pytanie, w jaki sposób Stefan Żechowski zilustrowałby modernistyczne powieści, np. powieści Przybyszewskiego? Obsesyjna wizja majaków sennych, demoniczne rysy w ujęciu kobiecych postaci, fascynacja sprawami płci oraz częste przedstawienie świata w koszmarnych wizjach, te cechy malarstwa Żechowskiego nieźle przystają do niektórych obszarów artystycznej wyobraźni Przybyszewskiego.
W roku 1917 w Wydawnictwie Instytutu Literackiego „Lektor”, którym kierował Przybyszewski ukazała się głośna powieść Ewersa - Alraune. Notka reklamowa głosiła, iż jest porywającą zastępy czytelników nadzwyczajnie pomysłową koncepcją sztucznego człowieka i niezwykle oryginalnym ujęciem duszy kobiecej. Przybyszewski zapewne długo myślał nad tym, komu powierzyć projekt okładki, gdyż była to pierwsza pozycja „Lektora”, która miała zadziwić czytelników. Projekt do Alraune wykonał Władysław Witwicki. I oto po raz pierwszy w Polsce ukazała się książka z obnażoną damą na okładce. Owa okładka stała się przyczyną bojkotu powieści i ogromnego oburzenia a zarazem niezwykłej poczytności.
W roku 1936 - jak już wspomniano - do podobnie skandalizującej sytuacji doszło z powodu ukazania się Motorów Zegadłowicza z ilustracjami Żechowskiego. Spółka autorska Zegadłowicz-Żechowski została wystawiona na ogniową próbę mieszczańskiej pruderii, co omal nie zakończyło się procesem sądowym o obrazę moralności publicznej.
Twórczości Przybyszewskiego często zarzucano pornografię. Gdyby doszło do współpracy z Żechowskim, mogłaby się ona okazać istotną mieszanką piorunującą dla ówczesnych „mydlarzy”. Zegadłowicz znając Przybyszewskiego z okresu współpracy w poznańskim „Zdroju” - organie ekspresjonistów, twierdził po latach, że gdyby autor - Dzieci szatana potrzebował ilustratora swych dzieł - to idealnego znalazłby właśnie w Stefanie Żechowskim.
Oto fragment niedrukowanych jeszcze wspomnień Żechowskiego z rozdziału O Przybyszewskim:
„Jesienią, pewnego pochmurnego, rozdeszczonego popołudnia siedząc w bibliotece nad monografią Felicjana Ropsa wpatrzony w rysunek przedstawiający „Szatana siejącego obłęd” usłyszałem kroki na schodach. Był to Zegadłowicz. Zbliżył się do stołu i spojrzał na otwartą książkę.
- Ach, to Rops.
Wiesz, niedawno myśląc o tobie i twoich rysunkach stanął mi przed oczyma Przybyszewski. Gdyby znał twoją sztukę, twoje koszmary, wizyjność i twoją fascynację kobietą, jej ciałem, jej pięknem, jej demonizmem - no i twoją formę tak przylegającą do treści - byłby na pewno nie mniejszym ode mnie wielbicielem twojego talentu i bardzo cieszyłby się tobą”.
We wspomnianym „Lektorze” w roku 1922 ukazało się zbiorowe wydanie dzieł Przybyszewskiego, które zdaniem biografa Przybyszewskiego - prof. Helsztyńskiego - nie należy do chluby tej firmy wydawniczej. Czy los tego wydania byłby odmienny, gdyby ilustracje do niektórych przynajmniej tomów tego cyklu - powierzono Stefanowi Żechowskiemu? W jakim stopniu twór Przybyszewskiego uległby zmianie, czy tak, jak to miało miejsce w przypadku Zegadłowicza zmieniającego tekst, by nastrojem dorównywał ilustracjom.
Pytania te, jeśli wolno pofantazjować autorce niniejszego szkicu - byłyby może bez znaczenia, gdyby nie fakt, że Stefan Żechowski, porządkując obecnie swoje wspomnienia, poświęcił w nich odrębne miejsce Przybyszewskiemu. I kto wie, czy rozdział o Przybyszewskim nie okaże się najtrafniejszym komentarzem do obrazów przedstawiających kobiety.
Kobieta pojawiająca się na obrazach Żechowskiego jest potęgą i naturą, jest pięknem i dobrem. Żechowski głęboko wierzy w jej zdolności ujarzmienia mężczyzny i stłumienia agresywnych popędów poprzez rozbudzenie w nim pragnień erotycznych. Ale również występuje u Żechowskiego kobieta demon. Mimo pozornej uległości i łagodności rysów potrafi ona zdominować mężczyznę. Żechowski niekiedy świadomie ucieka się do deformacji w proporcjach ciała mężczyzny i kobiety. W obrazach takich, jak np. „Mleczna droga” czy „Muza” szczegóły kobiecego ciała są wyolbrzymione jak we śnie, który z podniecającej fantazji przekształca się w niepokojący koszmar. Pokazują one jak mały jest mężczyzna wobec niszczącej siły kobiety. Ów demonizm blisko koresponduje z ową „fatalną siłą płci” głoszoną przez Przybyszewskiego. Dialog o Przybyszewskim prowadzony na kartach pamiętnika z Zegadłowiczem wskazuje na to, iż Żechowski mocno był przejęty demonizmem Przybyszewskiego, jego nagą duszą opętaną seksem. To Przybyszewski obdarzył kobietę demoniczną żądzą zniszczenia, przełamując uświęcone tabu w literaturze zapoczątkował ruch women’s liberation w dziedzinie literackich postaci kobiecych, dając im równouprawnienie w dziedzinie seksu. Przerysowując pewne zjawiska w sferze zmian obyczajowych widział kobietę w sposób surrealistyczny i zarazem groteskowy.
Oto typowy opis kobiety - tancerki z powieści Krzyk: „Kobieta ta, którą przed chwilą widział jakby senną i ociężałą stanęła jak w ogniu: sypkie czarne włosy rozwiały się zwichrzoną falą, na wszystkie strony, z gardła jej wyrywały się krótkie świszczące krzyki, ramiona splątane w górze, to znowu rozkrzyżowane w obie strony, ziemi sięgające, to znowu w nagłych podrzutach wylatujące w górę, wydały się wężami w lubieżnych zgięciach, w chciwych skokach, w pełzającym podstępie i żądnych, łaszących się czołganiach…”.
Bohaterowi powieści - malarzowi obserwującemu tę scenę wydaje się, że to sen. Znamienne, że opis ten to spojrzenie na kobietę z punktu widzenia malarza. Owa wizyjność sceny, w której kobieta „przeistoczyła się w rozpasaną potworną menadę” - to przykład demonicznego widzenia kobiety przez Przybyszewskiego. Gdyby wizja ta mogła być wsparta obrazami Żechowskiego może doszłoby do projektowanej kiedyś książki Sny na jawie. I choć w zamierzeniu tematycznym rzecz miała być atakiem na tandetną sztukę religijną (obrazy miał wykonać Jerzy Hulewicz) - to kto wie, czy ów zamysł artystyczny nie byłby spełniony poprzez zestawienie tekstów Przybyszewskiego i obrazów Żechowskiego. I może byłby to atak na tandetną literaturę erotyczną - bo przecież ileż tandetnych wzorów źle pojętej „przybyszewszczyzny” wciąż jeszcze znajduje odbiorców. Niniejszy szkic nie pretenduje do wyjaśnienia źródeł ani też oceny twórczości Stefana Żechowskiego, pragnie jedynie zwrócić uwagę na pewne jej literackie motywy, które mogą obecnie spotkać się z dużym zainteresowaniem.