^ Stefan Żechowski. Jeńcy, z cyklu Wojna, 1946, czrna kredka, 27x33
KATALOG DO WYSTAWY
GALERIA PRYZMAT, ZPAP KRAKÓW, 1973
ADAM ZEGADŁOWICZ
Wystawa twórczości Stefana ŻECHOWSKIEGO prezentuje głównie rysunki powstałe w wyniku współpracy artysty z Emilem Zegadłowiczem. Są to ilustracje do kolejnych książek: „Zmory”, „Wrzosy”, „Motory”. Ilustracje do tej ostatniej powieści powstały w 1937 roku, książka ukazała się drukiem w rok później, została skonfiskowana i chyba właśnie dlatego Stefan Żechowski nie zdobył przed wojną zasłużonej popularności.
W związku z ukazaniem się „Motorów” Emil Zegadłowicz tak oto ocenił twórczość ilustratora swych dzieł: „Wielki talent Stefana Żechowskiego, precyzja jego rysunku, wizyjność, absolutne wczucie się w tekst - dały nam ilustracje jedyne w swoim rodzaju. Skala ich tematowości i napięcia uczuciowego olbrzymia! Bogactwo treści odurzające! - Od prometejskiego heroizmu, poprzez koszmary senne („Sen Maury”), rozśmianą młodością i zachwytem miłosnym „Karuzelę”, sceny miłosne, baśniowe zwidzenia, obrazy liryczne, aż po grozę i patos rewolucji („Towarzyszka Ursa” i sceny epilogowe) - cóż za wspaniały rozmach, cóż za bujność wizji, jakaż nieomylna siła realizacji! Rysunki jak: „Karuzela”, „Marsylianka”, „Murzynka”, „Uścisk”, „Śmierć Marysi”, „Miting”, „Walka uliczna”, „Koniec świata”, „Ostatnie dni Wyspiańskiego”, „Chmury” - należą bezsprzecznie do szczytów ilustratorstwa polskiego”.
Cóż tu dodać? Nic bardziej entuzjastycznego nie da się na temat Stefana Żechowskiego napisać. Jego twórczość zachwyciła Zegadłowicza, pisarz cenił ją bardzo. Temu właśnie zawdzięczamy, że cykl ilustracji do „Motorów” przetrwał wojnę i znajduje się teraz w muzeum poety. Bezpowrotnie przepadło wiele świetnych obrazów ze zbiorów pisarza, biblioteka i kolekcja sztuki ludowej zostały wywiezione przez Niemców, kolekcja rysunków Stefana Żechowskiego była zabezpieczona - ocalała prawie w całości.
Ilustracje do „Motorów” wykonał młody ale jakże już wtedy dojrzały 24 letni artysta. Był uczniem Stanisława Szukalskiego, członkiem „Szczepu Rogate Serce” i bliskim przyjacielem zapomnianego dziś niestety, zamordowanego w Oświęcimiu malarza Mariana Ruzamskiego. Ci dwaj twórcy wywarli znaczny wpływ na kształtowanie się tego nader oryginalnego talentu, który od początku znajdował swój wyraz artystyczny głównie w rysunku.
Stefan Żechowski to w pewnym sensie kontynuator sztuki Artura Grottgera. Posługuje się rysunkiem światłocieniowym wykonanym przy pomocy ołówka, gumki i waty. Skromny bardzo warsztat rekompensuje doskonałą techniką i precyzją wykonania. Rezygnuje z rysunku linearnego, stosuje rysunek malarski i rzeźbiarski zarazem - nieomal trójwymiarowy, dotykalny. „Każdy jego utwór” - pisze Andrzej Banach - „powstaje z pomysłu, który można opowiedzieć słowami, a nie z problemu estetycznego”.
Artysta urodził się w 1912 r. w Książu Wielkim koło Miechowa, mieszka tam nadal w miesiącach letnich. Od 1929 roku związany ze „Szczepem Rogate Serce” Stanisława Szukalskiego. Podobnie jak on członkowie szczepu zajmowali się głównie rysunkiem. Ćwiczyli rysunek pamięciowy, szło im bowiem o to, żeby wyobraźnię i przeżycie psychiczne jak najmocniej sprzęgnąć z procesem tworzenia, rezygnowali z modela. Rysunek „w zasadzie realistyczny, schludny, tradycyjny, służył im jednak do konstruowania filozoficznych metafor i obrazów wizyjnych” - pisze prof. Tadeusz Dobrowolski.
Z czasem Żechowski posunął się do pewnych deformacji, właściwie przerysowań niektórych cech postaci w celu spotęgowania ekspresji. Nigdy jednak deformacje te nie wyszły poza granice, które artysta sam sobie wyznaczył. Dlatego mówiąc o „surrealiźmie” w sztuce Żechowskiego musimy bardzo ostrożnie używać tego terminu.
Obok „Motorów”, „Zmór” i „Wrzosów” Zegadłowicza ilustrował Żechowski „Na srebrnym globie” Jerzego Żuławskiego, „Świteziankę” Mickiewicza i „Pawie pióra” Leona Kruczkowskiego. Niestety tylko w wydaniach „Motorów” i „Na srebrnym globie” znalazły się jego ilustracje.
Kilka lat temu odbyła się w Brukseli retrospektywna wystawa twórczości Stefana Żechowskiego, przyniosła ona artyście bardzo pozytywne recenzje. We francuskich wydaniach „Erotyzm w sztuce” z uznaniem omówiono jego działalność, również Mikołaj Żukow entuzjastycznie pisał o nim w radzieckim „Ogonioku”. Na zakończenie przypomnę stwierdzenie Andrzeja Banacha: „te rysunki są podobne do filmu czarno-białego, w którym brak kolorów nie jest ubóstwem, lecz możliwością uzyskania pełni wyrazu”.
Adam ZEGADŁOWICZ