na zdjęciu: Stefan Żechowski. Ciężar istnienia, 1965, kredka
ORBIS – LONDYN WIADOMOŚCI POLONIJNE Nr 999 23rd May, 1965
Stefan Żechowski w Brukseli
W sztuce niewiele nam wiadomo. Patrzymy na przedmioty stworzone przez artystę, słuchamy szumu wiersza i bądź pozostajemy tym, czym byliśmy przed nadejściem utworu, bądź też zaczyna się w nas dziać coś nowego. I dopiero do tego czucia, do narastającego odczucia dorabiamy sobie odpowiednią motywację kulturalną i porównawczą.
Wiedza o sztuce dotyczy więc przede wszystkim chronologii, okresów napływających po sobie, dotyczy też społecznego dorzecza sztuki. Stając zaś przed poszczególnym dziełem artysty, zamiast rezonować, powinniśmy się poczuć przemienionymi czy chociażby zahaczonymi emocjonalnie. I to samochcące zatrzymanie się naszego bieżącego, banalnego czasu spowodowane czyimś rysunkiem czy wierszem, jest jedynym sprawdzianem oddziaływania artysty. Bez względu na to, czy dech w piersiach zaparła nam burza, czy wstrząs oburzenia. Do takich kryteriów odwołuję się, patrząc na rysunki Stefana Żechowskiego pokazane tej wiosny w Brukseli, w gaerii „La Proue”, o dwa kroki od złotego Grand Place’u.
Jako artysta Żechowski zastanawia, zadziwia, czasem wręcz urzeka. Zastanawia przede wszystkim opanowaniem rysunku jakimś nieomalże z magią graniczącym powtarzaniem nierzeczywistości. Zadziwia wszechobecną nadrealnością doskonale współżyjących zjaw, ludzi i rzeczy zwykłych. Urzeka zaś autentycznym światem cudu, którego żadne izmy paryskie nie poddały intelektualizacji. Mamy więc przed sobą sztukę bezpośrednią, płynącą prosto z sennego marzenia. Oglądamy wynurzenia twórcy, nieprzycięte pod smak przeciętnego odbiorcy, nieocenzurowane wiedzą o modzie i rynku. I chociażbym z tego powodu prace Stefana Żechowskiego należą do rzędu zjawisk rzadkich.
Przechodząc od myśli o świecie artysty ku jego technice, podkreślę obecność światła w tych rysunkach, przeciwstawionego z instynktowną i chciałoby się rzec, filozoficzną siłą wzrokowi. To chyba jest najistotniejszą cechą języka plastycznego artysty. W takim układzie sił rysunek przestaje być aluzją do kształtów niedopowiedzianych; staje się spotkaniem brył, nabiera powagi kamienia. I może dlatego rzecz ludzka otrzymuje pod biało-czarnym „pismem” Żechowskiego tyle jakiegoś szlachectwa i podniosłości. Gorycze zgrzebnego dzieciństwa, koszmar hitlerowskiej okupacji, ale przede wszystkim omam erotyczny w postaci wspaniałej kobiety – wszystko to traci cechy rzeczywistości, stając się światem podniesionym do baśni. Może najwięcej na tej czarno-białej równowadze zyskuje erotyka, tak trudna do przekazania artystycznego publiczności. Jędrnopierśne dziwożony Żechowskiego, krewne kobiet z fryzów świątyń indyjskich, górują nad pomniejszonymi do rozmiarów kukiełek mężczyznami. Motyw ten jest naczelnym prawem świata marzennego artysty. Ponętne kobiety-omamy rodzą się tu z romantycznego uniesienia. Jak za czasów „Ballad i romansów”, zapleczem jest Noc i Mgła romantyczna, ta sama, z której wyrywał swe postaci Wyspiański, swe zmory Leśmian, ta sama, z której próbował sylabizować wieczność Tadeusz Cieślewski syn.
Balladowa, bo ze świata poważnych, a naiwnych cudowności wyrastająca, nadrealistyczna, bo z korzeni snów ciągnąca swe prawdy i upojenia, sztuka Stefana Żechowskiego istnieje swą rasową innością.
Marian Pankowski ORBIS – KNIGHTSBRIDGE LONDON S.W.I. Nr 999 23rd May, 1965
Marian Pankowski /http://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Pankowski/ w latach 1953-1959 był stałym recenzentem paryskiej „Kultury” (według samego Pankowskiego „Kultura” zerwała współpracę po jego podróży do Polski w 1958 i późniejszych entuzjastycznych relacjach o szerokim dostępie do kultury w PRL[3]). Zajmował się także przekładami polskiej poezji na język francuski oraz niemieckiej i francuskiej na język polski. Większość jego twórczości była tłumaczona na język francuski, część na niemiecki i holenderski.
Jako poeta debiutował w 1938 roku wierszem "Czytanie w zieleni", ogłoszonym na łamach lwowskiego lewicowego pisma „Sygnały”. Wydał m.in. kilka zbiorów wierszy (Sto mil przed brzegiem, 1958), tom prozy poetyckiej (Smagła swoboda, 1955, nagrodzona przez paryską „Kulturę”), opowiadania, powieści (m. in. Matuga idzie. Przygody,Granatowy goździk, Rudolf, Z Auschwitzu do Belsen) oraz utwory sceniczne.