Ireneusz Wrzesień uprawia malarstwo, w którym rysunek odgrywa ważną rolę. Tematyka jego obrazów inspirowana jest górami, które podziwia każdego dnia z okien swojego domu. Maluje szczyty gór, wartkie potoki i drzewa w naturalnym krajobrazie, najczęściej w technice olejnej. Intryguje go nadprzyrodzona zjawiskowość przyrody, snujące się mgły i przedzierające się przez nie światło, burzowe chmury rozdzierające niebo oraz surrealistyczne wizje miast zatopionych w tajemniczym blasku płomienistej zorzy. Dramaturgię wielu jego obrazów budują drapieżne drzewa, których realistyczny rysunek jawi się na horyzoncie samotnie skontrastowany z płaszczyznami odrealnionych pól. W tym klimacie utrzymane są też drzewa wykonane w technice pasteli, a namalowane we Francji. Zarysowane są one na płaszczyźnie obrazu, jakby dźwigały sklepienia niebios. Rozłożyste konary rozchylone ku niebu z niewielkimi kępami zielonego ulistnienia, wsparte na solidnych pniach, grubych i potężnych, pomiędzy którymi zasygnalizowana jest architektura miasta.
Innym rodzajem malarskich kompozycji jest cykl pejzaży, na których pierwszoplanowo przedstawione są już nie pojedyncze drzewa, lecz ich skupiska: kępy, sady lub lasy. Malowane cienką warstwą lejącej się farby olejnej o konsystencji akwarelowej. Drapieżnie i groźnie, a czasem nostalgicznie, ukazane najczęściej na tle nieba z wędrującymi warstwami chmur. Wyrażają przemijanie i niepokój. Nadchodzące zmiany. Ale jakie? Na to pytanie każdy odnajdzie w sobie inną odpowiedź. W zależności od stanu własnego ducha, splotu okoliczności. Te obrazy zatrzymają jednak widza i na chwilę oderwą od innych rozmyślań, bo skupią uwagę wokół odczuwania upływu czasu.
Twórczość jest jak rzeka życia, na jej brzegach, jak drzewa przy rzece, wzrastają konkretne dzieła, a ich wielkość i treść kształtują różne uwarunkowania osobowe twórcy: sytuacje emocjonalne, zdarzenia losowe, a wreszcie siły twórcze. Malarstwo Ireneusza Września dotyka również sfery duchowej. Wcześniej malował sztandary targane wichrami historii lub powiewające w świetle niosącym nadzieję wolności tej własnej i tej zewnętrznej. Teraz maluje rozmodlone drzewa, które zbliżają nas do natury, a także góry, bo one są niezmiennie zniewalające, budzące zachwyt i respekt.
Krystyna Olchawa, 30 maja 2013 r.